Mariusza Szczygła nie trzeba przedstawiać. Wystarczyło, że przepychając się przez tłum czytelników wypełniających szczelnie korytarze Książnicy, wkroczył do sali kolumnowej, a powitały go gromkie brawa. Chętni do wysłuchania opowieści o warsztacie reportera i pracy nad najnowszą książką nie zmieścili się w sali ani na korytarzu, porozsiadali się na schodach i podłodze, słuchając spotkania przez głośniki. I zapytani, czy było warto, nie mieli wątpliwości.

Wiedzieliśmy już wszyscy, że nasz gość, jest niezwykle otwartym, sympatycznym człowiekiem z ogromnym poczucie humoru i dystansem do siebie. Nic się nie zmienił od czasu, kiedy odwiedził Książnicę w 2015 roku.

Tym razem przyjechał, promując swoją nagrodzoną w 2019 roku książkę „Nie ma”. Pojawiły się więc w rozmowie opowieści o bohaterach kolejnych rozdziałów (były spoilery) i o tym, w jaki sposób reporter poszukuje tematów, dociera do rozmówców i, przede wszystkim, w jaki sposób nakłania ich do zwierzeń. Okazuje się, że kobiety opowiadają chętnie i dużo, a mężczyznę zwykle trzeba jednak upić… „Jestem w zasadzie niepijący, ale w pracy piję zawsze” – wyznał reporter, a rozbawiona publiczność nagrodziła go brawami. Takich momentów, kiedy w sali rozbrzmiewały brawa, było więcej.

Prowadząca spotkanie Renata Kraszewska zapytała o poszukiwanie nowej drogi w reportażu. Gość wyznał, że interesuje go właściwie tylko to, co nowatorskie i tylko takie ścieżki, którymi jeszcze nikt w polskim reportażu nie podążał. Dał też garść dobrych rad tym, którzy próbują swoich sił w pracy reporterskiej. Zebrani dowiedzieli się na przykład, dlaczego nie należy nadużywać wielokropków…

Nie mogło się oczywiście obyć bez opowieści o Czechach, których autor jest zdeklarowanym wielbicielem. „Czesi to kultura pytań, a Polacy kultura odpowiedzi” powiedział Mariusz Szczygieł, opowiadając o tym, co go urzeka w naszych sąsiadach i zdradzając, że jego następna książka będzie swoistym przewodnikiem po Pradze. Wyznał też, że z jego dystansem do siebie i pogodą ducha blisko mu do Czechów.

Padło również pytanie o Zofię Czerwińską, z którą Mariusz Szczygieł przyjaźnił się, a która odeszła w minionym roku. Z krótkiej opowieści przyjaciela wyłoniła się postać pani Zofii zawsze eleganckiej, umalowanej oraz do końca traktującej siebie i świat z ironią i dosadnym humorem.

Spotkanie trwało niemal dwie godziny, autografy, zdjęcia i podziękowania drugie tyle. A i tak pozostaliśmy z uczuciem niedosytu, bo  Mariusza Szczygła słuchać można w nieskończoność. A w dowcipnych,  doskonale przemyślanych i skonstruowanych anegdotkach zawsze odnaleźć można drugie dno i głębszą refleksję.

Joanna Kościelska-Krawczyk

O Autorze

Podobne Posty