Po 8 latach od premiery wróciła w nowym, poszerzonym wydaniu książka o Violetcie Villas – niezwykłej, wielobarwnej, kontrowersyjnej, utalentowanej, samotnej do granic rozpaczy, rozmieniającej swój talent na drobne gwieździe polskiej estrady. To bardziej reportaż śledczy niż biografia, demaskuje wiele mitów, które artystka stworzyła wokół siebie. Współautorka książki, Iza Michalewicz, była gościem Książnicy Płockiej i opowiadała o artystce, o tym, że pracując nad biografią zajrzała niemal pod każdy kamień, rozmawiała z wszystkimi, którzy zgodzili się opowiedzieć o VV – z rodziną, współpracownikami, fanami, dziennikarzami, jej dawnymi nauczycielami. A także z jedyną miłością, Januszem Ekiertem, który szczerze opowiadał o swoim związku z VV, pokazał Izie Michalewicz listy, które artystka pisała do niego z USA. To w nich wydawał się naprawdę szczera, prawdziwa. Bo w każdej innej sytuacji budowała swój świat, wizerunek, legendę. Nie udźwignęła sławy a wiele wskazywało, że jest do tego stworzona – odważna, przebojowa, nietuzinkowa, miała swoje zdanie, więc dlaczego? Kiedy nastąpiło w jej życiu tąpnięcie i upadek? O tym wszystkim opowiadała Iza Michalewicz, o tym przeczytacie też w książce „Villas”.
Książka odkrywa dużo, ale na pewno nie wszystko. Prawda okazała się zresztą ciekawsza od mitu. Demaskuje wiele, ale nie pozbawia artystki godności. Przeczytacie więc o jej dzieciństwie, macierzyństwie, karierze w Las Vegas, małżeństwach, strojach, współpracy z SB i wielu innych, intrygujących sprawach. Książka uzupełniona jest o dwa rozdziały opisujące to, co działo się po śmierci gwiazdy w grudniu 2011 roku, w tym m.in. postępowanie spadkowe i historię Elżbiety Budzyńskiej, opiekunki Villas. Ta historia nie jest tak jednoznaczna, jak Wam się wydaje. Warto przeczytać.
Renata Kraszewska