Taki oto toast zwieńczył wtorkowy wieczór uciech dla umysłu, ducha i ciała, czyli pierwsze w tym roku spotkanie w Kuchni Literackiej Książnicy Płockiej. Kuchni PODCHMIELONEJ – dodajmy od razu! Zatem wypiliśmy ów toast! Może nie beczką, ale szczodrze. Nie alkoholem, od razu uspokójmy, a napojami skutecznie wspomagającymi przetrwanie po stanie nadużycia wysokoprocentowych płynów. Wszak bez toastu obyć się nie mogło, skoro bodaj to tylko w Książnicy „słodkie da się pędzić chwile, gdzie się można dobrze bawić, wesoło i mile”.
A tym, których być może temat wieczoru ku dezaprobacie powiódł od razu spieszymy objaśnić, że zrobiliśmy to z całkowitą świadomością tematu i miejsca. Mamy przecież karnawał! Ale też wiemy, że dobra literatura – tak jak alkohol – potrafi uzależnić i przenieść w odmienne stany świadomości. Dlaczego by więc choć raz obu tych rzeczy nie połączyć? Dziś z całkowitą odpowiedzialnością możemy potwierdzić, że zrodziła nam się z tego zamysłu mieszanka wielce ekscytująca, która zadowoliła zarówno zatwardziałych moli książkowych, nawet tych konserwatywnych, jak i umiarkowanych amatorów napojów z lekka wyskokowych. Stosownie przecież dobraliśmy proporcje między literaturą a popitką, bacząc na wiarygodność brawurowo serwowanych tekstów – zarówno tych z kanonu polskiej i światowej literatury, jak i tych dokumentujących fakt, iż lwia część owego kanonu wyszła spod piór niekoniecznie na trzeźwo piszących autorów… A skoro okraszone to jeszcze było niepospolitymi, by nie rzec odkrywczymi recepturami kulinarnymi, resztę dopowiedzcie sobie Państwo sami! Że było pysznie – mamy świadków bez liku! W końcu sala była wypełniona po brzegi! Wykonawcy, czyli Teatr Remedium Stowarzyszenia Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Płocku – sprawdzeni! Wyszynk spod gospodarzy umiejętności i ręki! Nieobecni podczas tego wieczoru Kuchni Literackiej naprawdę mają czego żałować!
Ewa L. Matusiak