Taki tytuł nadał swojej wystawie australijski artysta Andrew John Stewart. I chodziło mu o skrzyżowanie kultur, o_osobiste doznania towarzyszące mu po przeniesieniu się z dalekiej Australii do Polski. Bo Andrew mieszka dziś w_Płocku, tu uczy języka angielskiego, po polsku mówi już bardzo ładnie. Przywędrował „za żoną”, całkiem nieźle się u nas zaadaptował i znalazł nowych przyjaciół, ale przecież nie wyparł się świata, w którym urodził się i dorastał. A_ten, przyznajmy, bardzo różni się od naszego – i kulturowo, i krajobrazowo… Oczywistym jest zatem, że proces wrastania w nowe środowisko, z zamiarem – „na stałe”, odcisnął na nim swoiste piętno, nie zawsze też pewnie przebiegał bezboleśnie, na pewno skłaniał (i długo jeszcze będzie) do głębokich refleksji. Artyści takie „skrzyżowania” zawsze odczuwają mocniej, a w swoich pracach dają upust wszelkim emocjom. Stąd tytuł wystawy, stąd pewnie taki – nie inny dobór prac na ekspozycję. Nam się dziś jednak zdaje, że „skrzyżowanie” to wchodzi powoli w etap „przenikania” i wkrótce zaowocuje zupełnie nowym, mniej kontrastowym malarstwem. Taka jest zwykle kolej rzeczy…
Wernisaż w Książnicy przyciągnął tłum zainteresowanych. Momentami rzeczywiście było jak w godzinach szczytu na SKRZYŻOWANIU! A bohater wieczoru zadbał o swoich gości wyjątkowo. Oprócz obrazów i rysunków, obejrzeliśmy rodzaj impresji filmowej przybliżającej nam australijskie krajobrazy, z ich egzotyczną florą i fauną, w które gdzieś tam wplecione zostały czysto polskie widoki. Wszystko na podkładzie australijskich motywów muzycznych. To tyle dla ducha. A dla ciała były smaczne przekąski i wina australijskie…
Wystawa prac Andrew Johna Stewarta prezentowana będzie w Książnicy Płockiej do 14 kwietnia br. Zainteresowani powinni wiedzieć, że niektóre prace są do nabycia, a połowa ich ceny trafi na konto płockiego schroniska dla zwierząt! Zachęcamy zatem nie tylko do obejrzenia, ale także do zakupu.
Ewa L. Matusiak