…takim oto błagalnym lamentem zaczął się 16 lutego (zaskakująco uroczy!) biblioteczny wieczór inaugurujący Literacką kuchnię Książnicy Płockiej.
Nie nowa to wprawdzie inicjatywa, bo kontynuacja cyklu Mam apetyt na czytanie, ale ubiegłoroczne spotkania dla koneserów literatury organizowane były w Restauracji ESTERA. Było ciekawie, było pięknie, było inaczej… w końcu jednak zrobiło się zbyt ciasno. Poza tym – koneserzy jak to koneserzy – oczekują ciągłych zaskoczeń i nieustannych zmian w serwowanym im menu…
Wtorkowy apetyt na czytanie zaspokajaliśmy modlitwami panien i niewiast różnego stanu w intencji męża oraz przeglądem sprawdzonych pokarmów miłosnych … lubego (w miłości silnego!) przy niewiastach trwale (?) trzymających…
Osiemnastowieczne i nieco późniejsze teksty literackie i kuchenno-literackie w przygotowaniu interpretacyjnym Henryka Jóźwiaka zaprezentowały trwale już z tym cyklem i Książnicą Płocką związane wykonawczynie – członkinie sekcji teatralnej Stowarzyszenia Uniwersytet Trzeciego Wieku w Płocku. A jak były przekonujące, jak zapamiętale gorliwe w swoich modlitewnych parodiach!
I trudno się dziwić wiedząc, że być kobietą w staropolskich czasach…. najoględniej mówiąc – łatwo nie było! „Niewiasta, zgodnie z wolą boską, jest istotą gorszą od mężczyzny, więc do jej obowiązków należy spełnianie jego poleceń” – tak zdecydowane stanowisko wobec niewiast prezentował przecież ówczesny świat szlachecki. Nauki o niższości kobiety, poglądy kościelne, tysiące rozmaitych prac moralistów utrzymywało powszechnie to przekonanie. Racje i interesy rodowe, a w dużej mierze także presja społeczna, obyczajowa stawiały kobietę w niekorzystnej sytuacji, wymuszając w niej wybór: małżeństwo albo habit!
W mężu to niewiasta miała znaleźć opiekuna i przyjaciela zapewniającego jej jeśli nie poprawę, to przynajmniej stabilizację sytuacji życiowej. Z takimi właśnie oczekiwaniami i nadziejami można wiązać pełne determinacji westchnienia do Stwórcy w intencji małżonka, choćby i ułomnego…
Nasze bohaterki były w tych wcieleniach przepyszne, a jeszcze smaczniej zaprezentowały się w drugiej części wieczoru, rozprawiając o cudownych zaletach i magicznych właściwościach rozmaitych pokarmów miłosnych, tajemnych receptach i sprawdzonych afrodyzjakach… Obecni na sali, a zwłaszcza panowie (daję słowo!), wyjątkowo pożądliwie strzygli uszami i (nawet nie ukradkiem) starali się na gorąco spamiętać co śmielsze receptury.
Dla nas, pomysłodawców i realizatorów cyklu Mam apetyt na czytanie oraz Literackiej kuchni Książnicy Płockiej znaczy to tyle, że apetyt ów pobudzać i zaspokajać przyjdzie nam dalej… Zatem zapraszamy na kolejne biesiady!
Ewa L. Matusiak